Koszmar mglistej nocy
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci...
Czasem boję się iść spać
odpłynąć w bezkresną dal
poddać się ogarniającym sennym
marzeniom.
I choć boje się, uciekam w nie
i czuje ulgę- jestem w raju
tam gdzie nigdy nie zachodzi słońce
a zakochani idą parkiem trzymając się za
ręce
w pachnącym wiosną maju.
* * * * * * *
* *
I nagle pojawia się koszmar senny
kwiecisty, słoneczny maj
zmienia się w mglisty mrok jesienny...
Idzie burza!
Zakochani nie patrzą na siebie...
Na ich twarzach maluje się grymas bólu i
cierpienia
coraz częściej widać błyski na niebie
on wyciąga z kieszeni nóż,
ją ogarnia trwoga i widzi obraz
potępienia...
Pyta go- Musimy?
On odpowiada- No cóż...
Tak bywa... Nie ma już odwrotu...
To koniec!
* * * * * * *
* *
W jesiennej mglistej nocy
idą środkiem parku zakochani
nie mówią nic, trzymają się za ręce,
po których strugami leje się krew.
Kapie na ziemię, która wchłania ją
namiętnie...
Jak to możliwe?
I dopiero po chwili dostrzegam,
że za nimi nie snuje się żaden cień
a oni - rozpływają się we mgle....
* * * * * * *
* *
Budzę się z krzykiem
i czuje przyspieszone serca bicie.
Biorę długopis do ręki, piszę i zastanawiam
się
czy miłość idzie w parze z cierpieniem?
Zawsze...
Przez cale życie...
...mors ultima linea rerum...
Komentarze (2)
Czytam ten wiersz już któryś raz z kolei i nie mogę
przestać, tak mnie przepełnił... Cudowny! Czytając go
można sobie to wszystko wyobrazić... na początku
romantyczny nastrój a później groza... Swietnie!
BRAWO!! Skąd Ty bierzesz takie koszmary??
Dlugo nie czytalam juz takiego wiersza,jest po prostu
moim zdaniem doskonaly....Skad pomysl na taki wiersz
czyzby inspiracja sennna?-jesli tak to naprawde byl
bardzo dobry sen!!!
D O S K O N A L Y WI E R S Z !!!