Krajobraz nadreński
/ wersja poprawiona /
Ren wylał w styczniu tego roku
zapachem smutku popielatym,
drżą drzewa pomazane szronem
sennie i smętnie, uwięzione
w kałużach rzeki.
Na niebie chmury wprost z fabryki
ciężkie od pracy robotników,
pozasłaniały nowe słońce,
to obiecane na dwa tysiące
jedenaście.
Cicha, jak dziecko, nos do szyby,
by mgły nie spłoszyć, kropel deszczu,
chodź ze mną, słyszę, załóż czapkę,
a dłonie takie masz gorące -
zresztą jak zawsze.
I nic nie musisz więcej mówić,
wystarczy, że otulasz płaszczem,
oddechem włosy moje głaszczesz,
topię się w myśli twej spokojnej,
w myśli dobrej.
Mijamy twarze mokre z deszczu,
szepczesz, że to ich dusze płaczą,
spływają ciepłem po policzkach,
bo takie wszystkie są różowe,
jak płatki bratków.
Nie wiem jak mogłam przetrwać zimy,
żyć pośród ludzi i przestrzeni,
której nie można wzruszyć gestem,
chyba tam wcale mnie nie było,
a teraz jestem.
Komentarze (23)
Joasiu, nie przestajesz mnie zadziwiać...:) jeśli
rzeka wylewa, to nie ma mrozu... i drzewa nie są wtedy
..." pomazane mrozem" :))) i nagle piszesz..." Mijamy
twarze mokre z deszczu," Joasiu to co w końcu jest z
tą aurą w Twoim wierszu ? rzeka wylewa, na drzewach
szron, a ludzie mają mokre twarze od deszczu ??? i
nigdy w życiu nie widziałam różowych bratków...?
zaprawdę powtarzam Ci :) Ale...bardzo, bardzo podoba
mi się ostania sekwencja wiersza " chyba tam wcale
mnie nie było,
a teraz jestem.", nie ,mnie jednak mam jakieś takie
niebywałe wrażenie ... że już gdzieś tą sekwencję
czytałam ?
przeczytałam z ogromną przyjemnością
Ten wiersz wart swojej pozycji na TOP'ie. Świetna
forma, jestem zachwycony alo to tylko forma. Nastrój
świetnie odczuwalny, świetnie przekazany. Aż dziw, że
są tak trzeźwi, jak bomi, którzy na zimno wychwytują
drobne błędy. Dobrze, że mamy bomi. Choć zasadniczo
chodzę bez czapki, to teraz nie będę jej zakładał, a
nie "nie będę jej ubierał". Czy "twarze mokre z
deszczu" to do końca przemyślane? czy nie lepiej
byłoby "od deszczu"?
Witaj:) ostatnia zwrotka zwala mnie z nóg:)) Brawo,
brawo. Piękny wiersz. Pozdrawiam serdecznie.
Przyjemnie czytać, kiedy słowa płyną. :)
Tak dawno nie było, że aż ucieszyłaś :)..Ostatnie
wersy na plus..Z cyklu: Rozmówki z Jolką też coś
będzie :)? M.
Witaj Joasiu, dawno Cie nie widzialam na beju.
Wiersz ladny, wymaga troszke poprawek, o ktorych pisze
bomi, ale tez pare inwersji. Ciesze sie, ze znowu
jestes z nami.
Lekko i malowniczo......refleksja otwiera oczy...
powiem szeptem ze pomimo zimy bardzo cieplutko...
Przepiekny melancholijny wiersz.Najbardziej podobaja
mi sie dwie ostatnie zwrotki.
Cieszę się, że znów Cię widzę i czytam. :))
zima niestraszna, jeśli jest się do kogo
przytulić...śliczny wiersz :)
Przyszły mi na myśl ciepłe dłonie matki :)
aż westchnęłam, dobry kawałek pięknej poezji :-)
niby tak od niechcenia... a wiersz jest - czuje się
lekkość i swobodę pisania
Witaj po długim czasie - ciekawie zaczynasz w tym
roku, ale Ren był zawsze bliski poezji, cieszy mnie że
opisujesz tak jak wygląda w tej chwili i chociaż szron
już zniknął to woda wzbiera. Nie wiem jak mogłam
przetrwać zimy...ale teraz jestem. Uczucia nie
mylą...powodzenia