Krawędzie jutra
Skąd wziąć siłę na walkę o marzenia?
Jak dosięgnąć tęczowych kryształów
spełnienia?
Jak dotrzeć na inny ląd, płynąc pod
prąd?
Jak chwycić krawędzie jutra niewidzialne
dotąd?...
Spadły jak łzy na moje ramiona...
I chwyciłam w dłonie krople spadające
wysłałam je za bezkresne oceanu wody
lecz nie czekałam długo na te brylanty
lśniące
On mi je odesłał, dla serca osłody...
Słodycz ta goryczą karmiona...
Bo rwący potok myśli targał mym umysłem
Czy tylko oczom daje taki upust wiary?
Czy aby jest sam?...czy myśli sercem
czystym?
Czy to jest fałsz czy prawda, czy to jakieś
czary?...
Głos w słuchawce to miłość wyśniona....
A po rozmowach z "księżycem" słowa
oczywiste
że to nie cne plany, tylko zamiary
czyste
On jest za daleko by serca łamać zaiste
czeka z otwartym ramieniem wykrzesać
płomienie ogniste...
Ja w pragnieniach uwięziona...
Błagam by los był tak łaskawy i trwały
by mój miły nie był Prometeuszem przykutym
do skały
ja zaś bym nie była jak Ikar odważny
bym czekała w pokorze na glejt
żelazny...
Wbita w kartki pieczęć upragniona...
Potem tylko krótka chwila by rozejrzeć się
wokół
Marzenia i pragnienia spakować w pół
kroku
i płynąć, płynąć w podniebną ciszę i
spokój
by zakończyć ten rejs w ramionach u jego
boku...
Drżąca już płonę jego dłońmi
spleciona...
I tak zostanę na zawsze do niego
przytulona!
Komentarze (3)
Taki niemy krzyk przebija się przez wersy...
Pozdrawiam serdecznie :))
Witaj QAL:)
Jak dla mnie, troszeczkę przydługi.
Więcej, nie zawsze znaczy lepiej.
Mimo to, przeczytałam i nie żałuję, bo spodobał mi
się.
Życzę Wam samych słonecznych.
Drżąca już płonę jego dłońmi spleciona...
I tak zostanę na zawsze do niego przytulona!
ognisty wiersz bardzo mi sie podoba :)))))