Krawiec...
dla wszystkich ,którzy mnie znają ,a we mnie nie wierzą...
Pękły już szwy na ostatnim krawacie,
Skończyła się nić z potrzebnym kolorem,
Od krwi przelanej plamy na szmacie,
I film przed oczyma z nieznanym
lektorem.
Niby tak pędzę ,a jednak stoję,
Każdej nocy śnią mi śię grzechy moje.
Zniszczyłem rzezbę ,którą sam wykonałem,
Spaliłem dom ,który sam budowałem,
Zawiodłem przyjaciół ,których sam
wybrałem,
Straciłem kobietę ,którą tak KOCHAŁEM!!!
Ale poezja pozwala mi żyć,
Porwany krawat do kupy zszyć
Wyprać szmatę w kolorze czerwonym,
Zbudować dom w gruzie zniszczonym,
Zrozumieć film z nieznanym lektorem,
Powrócić do przyjaciół ze zdobytym
HONOREM!!!
Komentarze (1)
Podoba mi sie strasznie początek.W ostatniej strofie
jednak troche chyba za latwo napisane ;) Ale ogolnie
NA TAK:)