W kregu namietności
Spać się jeszcze jakoś nie chce,
Myśl wspomina dawne chwile
To wspomnienie mile łechce
Podniecenie spływa mile
Pod skórą płyną wibracje
Żądza ma tu swoje prawa
Słodkie uniesień fantazje
Nabrzmiała jest już buława
I dręczy nagle pytanie
Czy jeszcze, znowu będzie tak...
I czekam na to spotkanie
Naturalne, swobodne tak
Było tak długo, namiętnie
Bez żadnych tematów tabu
A wszystko tak umiejętnie
Jak wypicie piwa z pubu.
Myślałem- wszystko poznałem
Nic więcej mnie nie zaskoczy
Zmieniło się dowiedziałem
Pragnienie inaczej kroczy
Bez zbędnych słów, mowa ciała
W krainę rozkoszy droga
Dłoniom odmówić nie chciała
Ciało wchłonęła pożoga
Oddechem pieściłem uszy
Językiem wilżąc leciutko
W dłoniach kurczące się sutki
Na piersi oparłem krótko
Przez talii kibić zsunąłem
Na krągłe jędrne pośladki
A palce w ścieżkę wsunąłem
Sunąc do wilgotnej klatki
Teraz myśl tylko wystarczy
Bym stał się zwarty gotowy
Choć już niewiele pomysłów
Teraz przychodzi do głowy
H.E.Ch.
Komentarze (1)
Imponujący, piękny wiersz. Brawo za wielkość.