kres
Oj, jak źle czuję znowu się
Od was przecież Niechciałem aż tak wiele
To już jest ten punkt
Kres wstydu
Kres upokorzenia
Smak goryczy w ustach nie znika już
Ta gorycz gryzie podniebienie
Ten dar jak mydlana bańka prysł.
Nie wiem co to rozsądek
Nie potrafię tędy już iść
Emocje już tylko szepcą do ucha
nad wyborem chwil
W tłumie ludzi
Zaczynam już gnić
Zaniedbany, upokarzany,
sam sobie pozostawiony
nie wiem w którą stronę iść
nie wiem którą drogą mogę pójść
uwolnię swoją głowę
zapomnę drogę…
którą szłem
rozpocznę nowe życie
nową księgę otworze
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.