***Kres cierpienia***
Miłość jest uzdrowieniem
Z wielu znanych chorób
To odrzucenie jest cierpieniem
Resztę sam sobie dorób
Ile cię to kosztuje
Jaki Twój stan umysłu i ducha
Jak układ nerwowy rujnuje
Gdy nie słyszysz co ci ktoś mówi do ucha
Popadasz w apatię i otępienie
Trwa to w nieskończoność
Mocno Ci skacze ciśnienie
Zwyczajnie masz już tego dość
Prosisz o koniec lecz on nie następuje
Wciąż się męczysz
Pod parawanem spokoju
Mózg myślami dręczysz
Wewnętrznie wpadasz w szał
Ale nikt tego nie widzi
Naród uciechę by miał
A tak nie musisz się wstydzić
Nie dajesz znać po sobie
Tylko się uśmiechasz
Ile bólu ten stan zadaje Tobie
Ile goryczy z tego masz
Kiedy naprawdę Ci zależy
I miłujesz tak mocno
Na stercie talerzy
Dajesz jej serce i dłoń pomocną
To sprzeciwiają się wobec ciebie
Wszystkie znaki
Na ziemi i niebie
A koniec jest taki
Ona się odwraca
Zamyka do siebie drzwi
I do tego co was łączyło nigdy nie wraca
Naśmiewa się tylko i drwi
Ma już innego
Szybka jest
A co możesz mieć z tego?
Utraty zdrowia kres?
Masz nadzieje że od jutra przyjdzie
Upragnione ukojenie
I w końcu odejdzie
Głową w mur walenie
Nowa praca
I jej oddanie
Zycie poodwraca
Bezsensowne zatracanie…
Komentarze (6)
Fajny wiersz i podoba się;)pozdrawiam cieplutko;)
Interesujący wiersz, pozdrawiam :)
Wiersz bardzo prawdziwy i z optymistyczną puentą.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo od serca, fajnie.
miłość ,co utraconą jest i jej ostatni pogardliwy gest
ten co go nie widać było a poczułeś jak byś w ryło
dostał,odejścia ciche niemrawe krótko załatwiają
sprawę
wszystkie są bolesne i z reguły przedwczesne
jak życie ocenia tych co odchodzą od niechcenia
a wracając potem wychodzą na ,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Wyrazisty przekaz pozdrawiam i życzę dobrej nocy :)