Krew...
Zanużam moje koniuszki palców w kałuży
krwi,która rozmywa się i traci swój
naturalny kolor.
Udając,że jest dobrze trzymam sie za
serce,które uderza w moje ciało jak
oszalałe.
Wycieram ręce o białą chustę,która opada
lekko na drobinach powietrza.
Zapominam o świecie który mnie otacza i
skupiam się jedynie na tej kałuży krwi w
której zanużam koniuszki palców...
autor
aliszja111
Dodano: 2007-01-30 20:49:32
Ten wiersz przeczytano 495 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.