Krocząc pośród snów
Nadeszła noc, okrywając mrokiem nasz świat
i ukazując nam drogę do krainy, ukrytej
przed blaskiem światła.
Wraz z ciemnością, nadeszło odległe wycie
wilków i tajemnicze pohukiwanie sowy -
strażniczki tajemnic.
To, co za dnia uśpione, ożywa po
zmierzchu.
Niekiedy straszne i przerażające,
wypełnione dreszczem naszych demonów,
lodowatą macką obezwładniające naszą
wolę.
Jednak najczęściej, mieniące się feerią
barw rajskiego ptaka, uśmiechnięte i
ciepłe, niczym warkocze popołudniowego
słońca.
To właśnie, owe złote jabłka, pozwalają nam
dokonać rzeczy niemożliwych, w świecie w
którym jesteśmy przykuci do ziemi.
To właśnie dzięki nim, uczymy się latać i
oddychać pod wodą.
Możemy cofać się w czasie i wyruszać w
przyszłość.
Podróżować pomiędzy gwiazdami i łapać
komety za ogon.
Potrafimy żyć, wtedy, kiedy wszyscy inni są
martwi.
W dniu w którym przestaniemy marzyć i śnić,
a nasza wrażliwość zmieni się w plik
banknotów - umrzemy i dołączymy do wilczej
hordy wokół nas.
Lecz dopóki w naszych sercach, znajduje się
miejsce dla Władcy marzeń i snów, dopóty
nie straszne nam betonowe ściany czy
dzwoniące żelazem łańcuchy.
Albowiem w świecie trujących masek i
uśmiechniętych noży, nie istnieje siła
zdolna odjąć marzeniom skrzydeł.
Komentarze (3)
uciekamy w świat marzeń, bo jest on piękny. Nie niesie
nam rozczarowań. to są rzeczywiście skrzyła a nie
"twarde po ziemi chodzenie"
Rimbaudowskie. Podoba mi się.
z calego tego wiersza "wrażliwość zmieni się w plik
banknotów - umrzemy" przykulo moja uwage najbardziej i
mi sie spodobalo