Król...
Królem zwierząt obwołany
i przez wszystkich podziwiany
stroszy grzywę nos zadziera
a poddanych poniewiera
lew... bo o nim jest tu mowa
zginie każdy kto się nie schowa
straszny w gniewie kiedy ryczy
żarcia oraz lwiczek sobie życzy
każdy biegnie przerażony
po alkohol biegną żony
co wróciły z polowania
bo się strasznie boją drania
chociaż na plecach wciąż niesiony
bliskich tłucze brutal wypasiony
wszelka praca mu obrzydła
nawet mycie... już nie używa mydła
trwał ten horror lat kilkanaście
jak każda dyktatura kiedyś w końcu
trzaśnie
pały na grzywie połamała wezwana Policja
wrócił spokój miłość i... prohibicja
zbyt często uznajemy królem kogoś
kto nami potem pomiata
a jemu do twarzy pasuje nie berło
a do zmywania szmata
Wizard
Komentarze (8)
najdusi wybaczam marudzenie. Ale nie obiecuję wiele.
Rytmika jak muzyka. Czasem jest lecz później zanika.
Pozdrawiam.
Pierwsza i trzecia zwrotka mają ten sam rytm,
pozostałe nie. Popracuj nad tym i popraw to!
Myślę, że Autor wybaczy mi marudzenie. Pozdrawiam.
Samo życie! Pozdrawiam!
Ostatnia zwrotka - cudeńko! Pozdrawiam :))
bo to był krul leF,
przez duże eF
przez zmianę stref
często wpadał w gniew
To wręcz bajka z morałem.
Podoba mi się bardzo.
Król?
wiersz ciekawy przez motyw zwierzęcy lwa przejście do
puenty która jest bardzo celna pozdrawiam :)