Król miasta Efyra
Rozciera się...
jakby był do starcia,
ślepo mu patrzą w twarz.
Pokonał już tyle mórz,
ale to nie wystarcza,
więc wieje bez planu i przekonań.
Wiatr.
Nabiera powietrza,
niby żagle rozpięte,
znów odchodzi,choć nie powinien.
Zaczyna od nowa szukając mielizn,
życie pcha na dno.
Jak ołów ginie.
Rozciera się...
jakby był do starcia,
szuka znów innych odcieni,
dzień rozpina się w nim jak tracza
a przypadek i tak to już zmienił.
autor
LenaLaut
Dodano: 2012-02-29 22:32:50
Ten wiersz przeczytano 729 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
tak piękny ,niebanalny wiersz przeszedł niezauważony
...eh