Królik w trawie
Leży w trawie zgniłe króliczysko,
Ale przez życie, czy swoje lenistwo?
Opala nabrzmiałe, skute pyszczysko,
Ale przez marchewę, czy kłujące rżysko?
Chude łapki zwiesił na swym ciele,
Grzebie w nosie, czyżby czekał na
niedzielę?
Już mieli go chować, już bić gwóźdź do
trumny,
Lecz okazało się, że jest bezrozumny.
Pompują skoki jak tłoki,
Z czoła spływają mu soki,
A jego głowa
Sinokoperkowa.
Zajrzał mu w mordkę leśniczy,
Zobaczył obłędne oczy,
Królik od dziesięciu liczy,
I po łące grzbiet swój toczy.
Wcina trawę po drodze,
Niszczy kwiatki, snopki siana,
Przykleiło się na nodze,
To, co krowa wcześnie z rana…
Nic to! Duma sobie królik,
Znowuż marne moje życie,
Górka chociaż wyboista,
Ciało moje rwie w zachwycie.
Zamorkowi ; ))
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.