Kroniki Sybilli - rozdział 59
Sybilla przypatrywała się czaszce z
wielkim zainteresowaniem. Mapa rozciągała
się od kości czołowej, poprzez ciemieniową
aż do potylicznej. Precyzyjne cięcia
laserem delikatnie muskały kości, lecz mimo
to były nadzwyczaj wyraźnie. I te
znaki...co to za język i co oznaczają?
Znała tysiące języków, ale z tym nigdy się
nie zetknęła.
- Mogę prosić o moją własność? -
usłyszała za sobą dziwnie znajomy głos.
Odwróciła się, a wraz z nią Samuel.
- Admirale - skinęła głową
rozpoznając dowódcę Gwiezdnej Floty -
niestety nie mogę tego uczynić.
Mężczyzna uśmiechnął się i ruszył wolno ku
Sybilli.
- Jesteście oboje buntownikami, za
których wyznaczono wysoką nagrodę. Mógłbym
was żywcem schwytać lub zabić i tak
zarobię. Jednak, z racji, że jestem
sentymentalny, dam wam fory. Oddaj mi
czaszkę, a zyskacie na czasie - mówił
spokojnym głosem.
- Admirale, nie wiesz z kim masz do
czynienia. Mnie nie da się zabić. Jestem
wszystkim i niczym, eterem ukrytym w
skorupie, życiem i śmiercią o różnych
obliczach i formie,więc pozwól,że to ja
postawię warunki. Weź Samaela, a mi pozwól
odejść... z mapą - odpowiedziała
Sybilla.
- Anael - zwrócił się do niej Admirał
starym imieniem - nie utrudniaj.
Wtedy do niej dotarło.
- Assasun nie ma mocy wskrzeszania,
nie zwróci ci Elizabeth - wyszeptała.
Admirał ruszył w jej kierunku niczym
wybudzona furia.
I nagle, między nimi pojawił się Marid.
Wyrwał z rąk królowej czaszkę i rzucił na
marmurową podsadzkę, rozbijając na tysiące
kawałków. Po czym milcząc wskazał na nią, a
potem na swoją głowę. Sybilla zrozumiała.
Jej przewodnik zapamiętał plan i ukrył go w
swoim umyśle.
Komentarze (3)
Dziękuję :) pozdrawiam :)
O nagle zwroty akcji to się dzieje dużo.
jak ja lubię takie klimaty!!