Kroniki Z Tawerny - szkicownik...
Ach, co słyszę ? Małych dzieci łkania !
Płacz ich przerywa ból , pojękiwania .
To matka na łożu śmierci kona !
Jak księżniczka
!
Dotykając zatrutego wrzeciona .
Ale to nie wytwór baśni dobrego pisarza
,
dzieje się naprawdę , dlatego mnie przeraża
!
Brzdące które z nią wszędzie biegały ,
były na wycieczce w jeziorze pływały .
już nigdzie nie wyjdą! Nie popływają !
Boga w modlitwach teraz wzywają .
Kajając się , klęcząc na kolanach.
Ale ta wojna jest już przegrana.
Mama w bólu walczy z agonią,
rak dobija ją skażoną bronią.
Walkę podejmuje , nowotwór ciało zjada .
Ojca też nie mają ! Och biada im ! Biada
!
Zamyka nagle znużone cierpieniem powieki
i snem niechcianym zaczyna się krzepić .
Egzystując od tej pory z Panem Bogiem .
Choroba zakończyła się nekrologiem .
I co dalej !?
Biedne sieroty bez grosza przy duszy ,
błąkają się po ulicach . Nikogo to nie
wzruszy
że o jedzenie proszą , żebrząc pokornie
.
Są bez czystych ubrań , wygląda to
potwornie !
Za pieniądze uzbierane na jedzenie ,
kupują znicze , na cmentarz się udają .
Na grobie buchają blaskiem płomienie ,
kawałki dawnych wspomnień przyganiają .
Komentarze (4)
Ciekawa kronika z dziećmi w tle. Błogosławionych
świąt.
Spokojnych Świąt Gabryś :-)
Alleluja(:
Bardzo smutny i bardzo prawdziwy.
Miłych świąt życzę.