Kroplami moich lez
Kroplami moich lez
Kroplami moich lez chce uciszyc caly swiat ,zanim wstanie dzien ,zanim wstanie noc zablysna gwiazdki na blekitnym niebie ,a zloty ksiezyc oswietli mi droge do szczesliwych nieba bram ,chyle sie ku blaskom ksiezyca ,usmiecham sie do gwiazd ,a wiatr kolysanke bedzie mi grac uniesie mnie wysoko do swiatla wiecznego ,zamilkna dzwony ,zamilkna ptaki opadna platki z czerwonych roz ,lzy smutku nadeszlu juz .Nim wstanie dzien sloneczko przywita mnie promiennym usmiechem ,ogrzeje promykiem radosci ,barwne motyle uniosa mnie do krainy wiecznosc ,gdzie nie zaznam nigdy przykrosci i zlosci .Moje lzy juz nigdy nie beda zalewac moich oczu w blasku ksiezyca moje usta beda sie smialy pelna radoscia .Nie budz mnie nim swit nastanie ,bo we snie ,kazdy ma swoj swiat kochany .Czasem plywam na oceanie ,bo nie chce stracic swoich pragnien .Nie ratuj mnie ...Kochaj i nie budz mnie nim zorza wstanie .Zycie trwa dalej...zabily dzwony,ptaki spiewaja i roze zakwitly,sloneczko zaglada Ci w oczy ,promykiem przesyla Ci usmiech ,a wiatr cicho rozwiewa Moje ukryte mysli.Zloty ksiezyc maluje piorem po niebie slowa wyszeptane ode mnie........ ODCHODZE NA ZAWSZE Z KROPLAMI MOICH LEZ.
Komentarze (1)
Jest tu tak potężny ładunek emocjonalny, że mógłby
starczyć na cały cykl. Taka jednorazowa burza uczuć
może nadwyrężyć wrażliwe serce. A może rozpisać go na
klika wierszy wśród których byłyby i cudne obrazy
radosne, i smutne czytane kiedy chce się płakać.