Krótka historia...
Dom, a w nim butelek pełno,
Krzyki ciągłe drą wciąż cisze,
Dzień, tak samo, gdy jest ciemno,
Krzyki głośne ciągle słysze.
Brzęk butelek, smród zza ściany,
Płacz dziecka, smutek z jego powodu,
Ciało jego ozdobione w rany,
Dlaczego trafił do tego rodu?
Dlaczego cierpi, żyć tak nie musi,
Przeznaczenie znów daje znać,
Z jego powodu musi się dusić,
W odmętach brudu wciąż musi stać.
I on pijakiem, i ona niestety,
Nawzajem się biją, taka rodzina,
On żadnych skrupułów dla swej kobiety,
Wybiła nareszcie jego godzina.
Matka choć bita, to biła dziecko,
Też była pijaczką, chwytała przedmioty,
Ta sytuacja wygląda kiepsko,
Można określić to jako kłopoty.
Do domu dziecka dziecko trafiło,
Matka dała dziecku nadzieje,
A jednak dziecko też się zabiło,
Takie już losu niestety koleje...
Komentarze (1)
Wzruszajacy ten wiersz. Ukazuje wizerunek Polskiego
patologicznego domu.