Krótka historia. Długo...
wytrwajcie do końca.
Byłam.
W ogrodzie
rosłam
pięknie i zdradliwie.
dni były
Fioletowo zamglone.
wokól pełno wrzosu kwitło
tylko usta moje
jakby od nadmiaru
namiętności były bordowe.
imię moje Róża. brzmiało.
trochę nieśmiało.
Jedna jedyna rosłam w tym świecie.
za wyjątkową
uznać nie było mi dane.
łzy okalały mnie. Całą i całą.
a gdy nocą
przeklęty czar
wkradał się w uśpiony umysł
moje nóżki!
tak!
zwykle zrogowaciałe
były delikatne...
jakby baletnicy.
A ja
płynęłam po scenie.
wśród migoczących świateł.
Wielbiona. Czerwona.
- to tylko sen. Piękny.
Budziło mnie słońce.
Z ranka wrzaskiem.
patrzę na ziemię.
szukając parkietu.
i umieram
po raz tysięczny.
tak.
to tylko
może aż!
sen
niekażdego na niego stać.
wiara daje życie.
jej brak...
śmierć
przekonał się bluszcz.
wijący wśród traw.
calkiem uschły.
okropnie pusto zrobiło się
po tej wieści.
kruki
zawsze żałobne
dziś lamentowały
głośniej i głośniej.
a po płatkach moich
spłyneła krew.
z światła księżycowego
srebrnego.
pełna.
miłości.
łza.
jedna.
ożywiła Cię.
przywróciła do życia.
Odtąd rosłeś
dumny.
chełpiąc się miłością wielką.
korzenie
w ekstazie
zmeczone od wiecznego snu
wiły się silne i prężne
podemną.
Szczęśliwe.
aż bez pojęcia.
liście moje
jak
sztylety zbrodniaża
może jak pocałunek rozpustnika.
spadały na ziemię.
duszone.
A ja na łożu z moich
umarłych płatków
umierałam błogo i młodo
w ramionach silnych
gorących.
i tylko w oczach Twoich
dostrzec
przerażenie
się udało.
a potem
w próżni
zagościłam w progi.
Ty.
zmarnowany szukałeś wiary
zamiany.
i wnet
w ramiona bławatka
się zaplątałeś.
nie wiedząc nic
o miłości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.