Krotka historia kretynskiego smsa
Dawno temu gdzies daleko tuz za gora i za
rzeka,
Szedł sms co kretynsko,trafił tam gdzie nie
powinno,
Nawet jesli pomoc mialo, w mych rozterkach
krotkim cieciem,
To sie teraz nsmieszalo, i zroboło sie
pokretnie,
Pomylkowy sie obrazil, ten wlasciwy sie nie
stawil,
Wiec ja tez sie nadymalam,i w swej duszy
rozważałam,
Jeden wkurzał mnie niezmiernie,
Nagadałam mu obszernie,
Bo jak piesio ogrodnika,
Nie chcial byc i nie chcial znikac,
Drugi czekal telefonu,
Czekałby do swego zgonu,
Ale ze to tez przyjaciel,
To zadzwonil i zaklinal,
Ze niczego nie otrzymal,
Gdy odkrylam cala zgube,
Spalam niemal cala dobe,
I odkrylam ze mam w dupie,
Cala tych amorow kupe,
Bo pierwszego bardzo chcialam,
Pocieszenie niosl mi drugi,
Jednak pocalunek dlugi,
Z pocieszenia zrobil burze,
I stwierdzilam ze sie nudze,
Z tych amorow wyszlo tyle,
Ze mam teraz wszystko w tyle
I to jest jeden z tych dni kilka,
Gdy sie czuje jak kretynka,
Ktora jestem mimo woli,
Jedna korzysc: nic nie boli.
Komentarze (2)
:-)
Ale galimatias!!!!Pozdrawiam