krótki opis załamania, kończący...
miękkie ściany, sufity i podłogi
halucogenny zastrzyk, wyraz twarzy błogi
ręce skrępowane i do tyłu wykręcone
bo myśli i życie do góry wywrócone
ciało bezwładnie leży na pryczy
lecz myśli znów zerwały się ze smyczy
i gnają do piekła żywego nieboszczyka
tam dusza w otchłani ognia znika
w głowie jego rozgrywają się nowe tragedie
dramaty, wręcz czarne komedie
i tak razu pewnego;
skakał z bloku mieszkalnego
innym razem znów
rozcinał nadgarstki pacjent ów
kiedy indziej spadał w dół
a na szyi jego szorstki sznur
w mózgu swym ma szuflady
przechowuje w nich krew i śmierci parady
karmi się tymi okrucięństwami
pogłebia wiedzę o nich używkami
dostrzega nagle biały uniform pełen powagi
kolejna dawka lekarstwa i wraca do
równowagi
jest wolny, chodzi po trawie
je słodkie ciastka przy kawie
i gdy już od stolika odchodzi
coś się w jego głowie rodzi
nagle dostrzega ciężarowy samochód
a potem już z góry ogląda
swój pogrzebowy pochód
Komentarze (4)
Wiersz napisany bardzo lekko i zrozumiale, kryje
smutną prawdę...
szkoda, że są przypadki ludzi, których opisem jest ten
wiersz...
Depresyjny wiersz, ale i tak bywa. Pozdrawiam ciepło.
Może pogrzeb z góry ogląda, może z dołu, gdy z diabłem
do piekła idą pospołu.