Kruk...
Nawiedza co dzień moje okiennice
Dumny, piękny i niesamowity
Odrzucony jak ja przez życie
Nosi dar niczym wymiar ukryty...
Dorodne skrzydła
Lśnią w mej ciemności
I tam gdzie jasność
Przyprawia o mdłości
Unosi się na wietrze
By znów szybować w samotności
Niewinny lecz skazany na nią
Do końca bezustannej wieczności
Pojawia się w oknie mieszkania
I zagląda w okna duszy mojej
Wlewa do niej swą moc czyniąc
Mnie wypełnioną po brzegi spokojem
Gdy znika... Dobrze wiem
Zatoczy krąg i wróci tu...
Związani łańcuchem podobieństw
Ja i mój piękny biały kruk...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.