Kruk,Pan Lata
I
Martwe morze drzew skąpane w letnim
słońcu
Gorące pnie zamieniają się w bezkształtną
masę
Żywica pachnąca benzyną
Pożar gdzieś niedaleko przypomina o
wielkomiejskim życiu
II
Nie daleko ,tuż przy górze
Stare kozice panicznie kopią dziury
Ich rogi bezskutecznie orzą ziemie
Wielki ocean drzew
Upada na przed królem lata
III
Widzę jej oczy
Obserwując parującą rosę
Czarny kruk radośnie siada obok
Zadowolony obserwuje upadek własnego
państwa
Ogień zmian śmierdzi dymem i potem
IV
Jednak kruk upada w niemym śmiechu
Sącząc krople radości
Spala się do powierzchni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.