Krwawa polana
Wtulona w Twój rękaw
Zakrwawiony cały
Teraz czerwono biały
Krew wypełniająca me dłonie jak woda
staw
Całująca Twe zimne usta
Zachłannie, jak nigdy wcześniej
Na polanie leśnej
Teraz wewnętrznie jestem pusta
Wiem, że mnie nie widzisz
Wiem, że nienawidzisz
Lecz ja dalej cię kocham
Za Twoim ciepłem szlocham
Próbuję przywrócić do życia
Jak igła nitkę do szycia
Spoglądam na głęboką ranę
Zadaną przez naczynie szklane
Sama go użyłam
W chorej furii byłam
W Twe ciało wbiłam
A potem swe żyły podcięłam
Krew...Ciepła substancja
Twe wrzaski i nietolerancja
Kogo to była wina?
U Ciebie nadrabiała mina
Teraz już niczego się nie dowiem
Bo umieram, ja to wiem
Krew spływa po ciele
Jest jej tak wiele
Sama w to nie wierzę
Co ja zrobiłam?
Czy naprawdę Cię zabiłam?
Koło Ciebie...martwa już leżę
Komentarze (1)
mroczne i ładne. od razu człowiek sobie wyobraża co
tam sie działo.