...krwawy poranek... (znów...
...to musiało się skończyć...
Zabrakło światła...
I wiary zabrakło,
By przeżyć jeszcze jeden
Dzień z Tobą...
Przy każdym spotkaniu
Pozostawiałeś rany w sercu...
Krwawią nadal,
A Ty uparcie rozdrapujesz te,
Które zaczęły się zabliźniać...
Sprawia Ci to satysfakcję?...
Niszczysz moją psychikę
Z szyderczym uśmiecham na twarzy...
Lecz nie chcesz bym umarła...
Wolisz patrzeć na mój ból
I strach przed Tobą...
Wiedz, że w końcu
Odwiedzisz mnie- jak każdej niedzieli
Gdy tylko wzejdzie słońce...
I wchodząc do pokoju
Ujrzysz zakrwawioną na łóżku...
Bladą... martwą...
...żałuję, że trwało tak długo... ...już nigdy mnie nie skrzywdzisz!...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.