Krzewy ...w ogrodzie
Krzewy ...w ogrodzie
Zasadziła pięć krzewów
w swoim maleńkim ogrodzie.
W różnym czasie.
Dwa - nie przyjęły się.
Dbała o nie, jak tylko umiała.
Pielęgnowała.
On jej w tym pomagał,
donosił wodę , użyźniał wokół glebę.
Gdy ostatni posadzili
- nie posiadali się ze szczęścia.
Ten sam gatunek - a jakże
inny od pozostałych.
Pewnego słonecznego
i upalnego dnia zostawił ją samą.
Odszedł nagle.
Bez zapowiedzi.
Na pamiątkę pozostawił trzy
krzewy, które razem sadzili ,
o które wspólnie dbali
- i gorzkie łzy
którymi je zraszać teraz
musiała.
Minęła jesień i kolejna wiosna ,
aż któregoś wieczora pojawił się
nieznany nikomu podróżnik.
Wykopał jeden krzew
i wywiózł w nieznane.
Zostawił dół i puste miejsce,
którego niczym nie umiała zapełnić.
Dwa pozostałe rosły blisko siebie
targane wiatrami i smagane deszczem.
Coraz dorodniejsze.
Po latach będąc w odległym,
dalekim kraju spotkała owego podróżnika.
W ogrodzie miał posadzony jej krzew.
Poznała go od razu.
Od korzenia odbijała mała odnoga.
Przyglądała się i łzy popłynęły z oczu.
Krzew w zacienionym kącie
ogrodu, porośnięty trawą, pokryty
spękaną korą i kolcami nie
przypominał w niczym rośliny,
która tak dumnie wznosiła się ku słońcu
- zdobiąc wypielęgnowany jej ogród.
Teraz skarłowaciała krzewinka
usychała w bezdusznym miejscu.
Nikt jej nie podlewał .
Sąsiadujące wyższe rośliny
jeszcze zasłaniały słońce
i odbierały nagromadzoną rosę.
Krople deszczu z rzadkością
docierały w to miejsce.
Zapragnęła wykopać
i zabrać do siebie niegdyś odebrany jej
dumny , piękny krzaczek .
Korzenie mocno wrośnięte nie dały się
wydrzeć,- dodatkowo kolce
głęboko poraniły jej dłonie.
Spojrzała ze smutkiem na
znajomy obraz a potok łez
zalewał słabnący wzrok.
Odeszła ze spuszczoną głową.
Wiedziała , że straciła go na zawsze,
że musi nauczyć sie żyć bez niego.
Przez chwilę pocieszyła się myślą
- zostały jeszcze dwa...
Niknąca nadzieja ożyła na nowo
może - może
- jeszcze
kiedyś..
czarnulka1953
26. 02. 2012.
Komentarze (3)
Wiersz smutny ale z nadzieją. Samo życie. Cieplutko
pozdrawiam
tak...to prawda - najlepiej czytac miedzy wierszami-
tam jest klucz - rowniez pozdrawiam
Czytałam dwa razy z zaciekawieniem. Cały wiersz jest
jedną wielką metaforą. Odczytuję ją dwuznacznie, nie
chciałabym popełnić błędu w interpretacji, zatem...
podumam jeszcze chwilkę, moze jeszcze coś znajdę
między wierszami. Niewatpliwie- dobry wiersz.
Pozdrawiam serdecznie.