Krzyk duszy.
Dla tych, którzy w tej chwili czują to samo, co ja i nie potrafią tego wyrazić.
Jeszcze wczoraj miałam siły
by zmienić świat.
Teraz widzę to moje dawne życie
jak przez mgłę:
niewyraźne, jakby zamazane.
Powykrzywiane,
nieżyczliwe twarze,
jakby zahipnotyzowane,
w nieustannym krzyku.
Wczoraj pokonanie góry
równało się dla mnie
z napisaniem naostrzonym ołówkiem
na zaplamionej łzami kartce
słowa "kocham".
Dziś, ilekroć próbuję wspiąć się
na tą górę,
niczym Syzyf,
Wciąż spadam z niej z łoskotem.
Po takim upadku
trudno jest dojść do siebie,
ochłonąć.
Więc czołgam się przez to życie,
nie wiedząc skąd znajduję siły
na dalszą drogę.
Łzy na stałe wpisały się
w moją twarz,
są jej nieodłącznym elementem,
tak jak wisienka na szczycie tortu.
Tortu ulepionego z zastygłych łez.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.