Krzyk tysiąca piekieł...
Na szept już za późno
Zgasiłam nim wszystkie świece
Teraz płoną moje myśli
I męczy krzyk tysiąca piekieł...
Nie zamknę już oczu
Od stąpania łez obolałe
Serce połam, zamorduj
Skrzydła dawno już złamane...
Na twarzy pusty grymas
Czuję lęk przed przeznaczeniem
Znajdę siłę by wygrywać?
Złożyć życie swe w ofierze?
Napotykam drugie dno
Wertując kartki wyobraźni
Zgubiłam część siebie
Zostały tylko odłamki...
Spaceruję po cienkiej linii
Złorzeczy mi bezimienna twarz
Stąpam po linii... Jeśli spadnę
To prosto w ramiona zła...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.