Krzyz
mowi sie ze po upadku
mozna sie podniesc
po to aby silniejszym
isc przez zycie
ja tez upadlam
pod Krzyzem bezmyslnosci
a moze nieswiadomosci
w jednej sekundzie
jak w stopklatce filmowej
zatrzymalo sie zycie
lezac bezwladnie
widzialam jak trace sily
rozumialam ciezar Krzyza
pelna obaw o to co bedzie
kiedy stracilam czucie
wiedzialam doskonale
po raz kolejny
zdretwiale rece
nie mogly podpisac zgody
na palcu serdecznym
lsnil rozaniec
zawierzylam swoj los Bogu
widzialam rozpacz matki
strach u osoby co zawinila
zimny korytarz
byl jak kostnica
i krzyk lekarza-
"nie zasypiaj"
rozlewajace zimno
wozek i deska
bol kregoslupa
nogi jak z waty
lzy w oczach
zwatpienie,czas targowicy
modlitwa-
Matko przytul do krzyza
szpitalna igla
podano kontrast
bol ktory zyly chcial mi rozerwac
bezwladnie lezac
nie moglam mowic
kolnierz mnie trzymal
jak psa obroza
znow odplynela
na jakis moment
lekarz powiedzial-
Badz wdzieczna Bogu
tomograf zmian nie wykazal
wiedzialam pewnie
ze to Ty Matko
z pod Krzyza przyszlas
by mnie ocalic.
Czestochowa- szpital,29 wrzesnia 2017
Komentarze (7)
Bardzo wymowny, refleksyjny wiersz pozdrawiam:)
Życie tak kruche jest...
Trzy razy byłem po tamtej stronie i znam te
przeżycia, były słowa "Nic się tu nie da zrobić"
gdyby nie awantura żony...piękny emocjonalny
wiersz.
Wzruszający wiersz. Pokazuje siłę wiary.
Pozdrawiam i życzę zdrowia :)
*spod
wzruszający, piękny wiersz :)
Dojmujący przekaz. Napięcie rosło z każdym wersem.
Tak, to prawda. W Krzyżu nadzieja!
Jestem pod wrażeniem:-)
Serdeczności lasthope:-)
piękna refleksja pozdrawiam