krzyżem pewnego marnego poety
jest pustka
wciąż niewypowiedzianą nicością
skarbem nic nie wartej prozy
mrokiem i dawno umarłą radością
jestem gnijąc wśród mimozy..
więdnę od nowa,wciąż,nieustannie
kiedy inne rodzą kwiaty
zazdrość ból przeczy tak nienagannie
w miernych słowach się bogaci
ślepo szukając powrotnej drogi
by znów poczuć docenienie
co innego by pozbyć się trwogi
zrobić, by poznać mdłe natchnienie?
żebrać i prosić o ukojenie
orzec siebie czczą zaletą?
rzucił jedynie w słów zapomnienie
ktoś, kto próbował być poetą..
a, świąt spędzonych z tymi,których kochacie, życzę!
Komentarze (5)
Smutno, prawdziwie, smutno raz jeszcze...by znów
poczuć docenienie, osobisty:)
Wiersz jak wielkanocny opłatek - tak, tak, jak
opłatek na wielkanoc, zmusza do potężnego postawienia
znaku zapytania, gdzie ja jestem? czy świat zwariował
do tego stopnia, że nie potrafi odróżnić kozy od
cokołu?
Ładny wiersz. Cieplutko pozdrawiam (+ zostawiam)
Szczęśliwych Świąt
Przeczytałem z uwagą...............!+
ładnie to robisz być poetą ...lekko...Wesołego
Alleluja