Książka
Dla K.
Wzięłaś mnie z najniższej pułki.
Na obwolucie niezgrabne - "czekałem"
zamknęło na chwile twe zmęczone oczy.
Może poczułaś te wszystkie motyle
i delikatnie przygryzłaś dolną wargę,
gdy dłonią starłaś zastały kurz.
Z podartej obwoluty wyczytałaś autora,
któremu wtedy chciałaś dać recenzje.
Gdy przesuwałaś palcem po akapitach,
kasztanowe oczy śmiały się do mnie.
Czasem brwi zbliżały się do siebie,
by po chwili unieść się nieznacznie.
Myślałem, że naprawdę nie chcesz spać
i czekasz na wszystkie bezdomne litery
spragnione spojrzeń bez cienia odrazy,
by przytulić wszechświat przed kropką.
Ty jednak spokojnie zamknęłaś oczy,
a potem tak samo wszystkie me kartki
ścisnęłaś w więzieniu ciasnych okładek.
Wróciłem na półkę, do ponurego domu
pełnego milczenia pośród znaków
zapytania.
Przed wyjściem wiatr otwartym oknem
wkradł się bezwstydnie, by rozwiać twe
włosy.
Wtedy ostatni raz chciałaś mnie czytać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.