Księga pierwsza
nie ma sprawy
zamieciono moją ulicę pod dywan
rozrzucono kamienie
a teraz zagarnij mnie
skrzydłem upadłym
chlustem polanej wódki
wzrokiem błądzącym po ścianie
ci bez winy i tamci
Wićka rozgonił wszystkich
lecz chodzi o to by nie wierzyć
ani tym ani kobietom
nie czynić cudów
rozbić w lustrze dzień
i czekać siedem lat na pecha
i niech otworzą granice
bez podróży i marzeń nie da się żyć
szczególnie w jaskrawe weekendy
brzemiennego lata
i wolny czwartek gdy Bóg w ciele
rozrzuca pomarańcze
a zgłodniałym kromkę chleba
a i tak o piwo prosić będą
za oknem malowane Podlasie
jak folder z zielonej bajki
o Supraślu Krynkach Bondarach
Lońka otwiera stare drzwi
schowany w pamiętniku fragment życia
Wiecznaja Pamiat w cerkiewnej świecy
ostatnia Panachida
Komentarze (5)
gdy Bóg rozrzuca pomarańcze... i tak o piwo prosić
będą - to podoba mi się najbardziej, ale całość jest
fajna. Niesamowite metafory i gra skojarzeń :)
Oczywiście , zielone Podkarpacie ,cudowne !Kilka lat
temu świętowałem swoje czerwcowe urodziny w pięknym
Rzeszowie ...w lokalu o nazwie Szynk Rzeszowski , miło
wspominam miasto T.Nalepy i T Stańko .
Nie znam Podlasia ale po przeczytaniu wiersza jestem
ciekawa dalszego ciągu bo chyba "Księga pierwsza" to
dopiero początek tej historii :)
Pozdrawiam ciepło z równie zielonego Podkarpacia :)
Ciekawy obrazek z Podlasia w przededniu Święta Bożego
Ciała, wielce paradnego dnia. U nas też dzisiaj
pozamiatano ulice. :) Wiersz z podobaniem :)
Akurat odpoczywam na Podlasiu :) bardzo mi ten wiersz
pasuje...