KSIĘŻYC
Gwiazdy pobladły niebezpiecznie,
jakby za chwilę miały skonać.
Księżyc, co świecić chciałby wiecznie,
zszarzałej nocy padł w ramiona.
A gdy jutrzenka zawitała,
szarmancko gwiazdom się pokłonił
i pewna jestem, że widziałam,
jak wielką, gorzka łzę uronił.
Zapewne ich coś więcej łączy.
Podążał z nimi krok po kroku,
zawsze z ochotą towarzyszył,
by im torować drogę w mroku.
A teraz smutny, mocno blady,
wcale nie zniknął wraz ze świtem,
jakby się chciał przypatrzeć niebu,
co świeżym pyszni się błękitem.
Pewnie by chciał przekazać gwiazdom
tę jasność, której nie widziały,
bacznie się przyjrzeć ptasim gniazdom,
kolorom świata tak wspaniałym.
Gdy się zbudziły miast hałasy,
stracił ochotę na czuwanie.
Wsunął oblicze za horyzont,
pewnie do nocy tam zostanie.
Nie warto mu się wcale smucić,
słońce niech świeci znad przełęczy.
Na pewno nocny spokój wróci,
kiedy się dzionek trochę zmęczy.
Komentarze (9)
lubię czytać Twoje wiersze
miłego dnia :)
ciekawy wiersz o nocy,księżycu,słońcu,miło się go
czyta+
Całkiem udany wiersz,lekko i przyjemnie się czyta:)
ładny ....jak zakochany marzyciel wszystkim się
cieszy a najbardziej ukochaną :-)
chciałby jej przekazać trochę ciepła jak słoneczko
ziemi :-)
Pieknie i utalentowanie to napisałeś. Pozdrawiam.
Naprawdę mi się podoba.
Światło księżyca przeraża i zachwyca.
jakże bliski mi temat. podoba mi się wiersz.
pozdrawiam :)
każdy ma swoje zadanie i swoją role do spełnienia
słoneczka za dnia a księżyc nocą,ładnie napisany
wiersz
księżyc jak wiara w lepsze jutro, światło nadziei na
dzień lepszy, świeci nocami by ten dzionek był inny
może cieplejszy. Pozdrawiam