Księżyc
Dla przypomnienia że jeszcze czasem zdarza mi się wiersz napisać
Kiedy świtem odnajduję ślady księżyca w
ogrodzie
rozkoszy pragnę która z ust mu ocieka
i oddechu który jak wiatr prowadzi do
ciebie
pocałunkiem osiadając na czarnych
powiekach
zawiązuje nam usta ogniwem namiętności
których płomień zdobi twych oczu katedry
przemieniając wiatr w poszum nieśmiały
ucieka ofiarując zmierzchowi sen srebrny
szept rozpędzi chmur korowody ciemne
owoce nocy miłosnym ostrzem rozkroje
skrwawione sokiem twoje skronie wytrę
odnajduję w ich pięknie naszych ust słodkie
zdroje
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.