księżyc (kochankowie)
Spójrz na księżyc,
Schował się,
Wstydzi się, że podgląda kochanków podczas
ich spotkań, że nie potrafi powstrzymać się
przed spojrzeniem na ich czułe pocałunki,
uniesienia ekstazy rozkoszy.
Zazdrości im bo on jest sam...
Płacze w samotności zakrywając swe
oblicze,
Nawet gwiazdy mu nie współczują.
Zostawiły go w tej trudnej chwili.
Jedna się pojawiła, zawstydzona swą
obojętnością na jego ból,
Nieśmiało migocze przy jego boku...
Pamiętasz księżyc naszej nocy?
Nie wstydził się, wiedział, że nasza
bliskość jest ostoją nocy, że spleciona
jest z miłości i pożądania...
Księzyc rano zniknie, pozostanie rozkosz
minionej nocy, nasze szczęście i
spełnienie.
Jednka nie przewidział nikt że miłość
uleci, że zosatniemy kochankami jednej
nocy...
Księżyc znowu się schowa, zniknie, zostanie
rogalikiem czekając na kolejnych kochanków,
przepełnionych uczuciem...
Lecz już nie będziemy o my...
tylko inni równie szczęśliwi jak tej nocy
my...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.