KSIĘŻYCOWY
Wziąłeś się z księżyca
który malowałam
słowami zadumy
dodawałam blasku
w momencie gdy właśnie
cześć mu oddawałam
ty z niego spadałeś
robiąc wiele wrzasku
zmuszona by przerwać
opiewanie luny
mimo że mi wena
lała się przez rękaw
boś mnie wyrwał krzykiem
z natchnionej zadumy
zbierając się z ziemi
jęczał no i stękał
niechętnie zgasiłam
swoje rozpalenie
poetyckim wzlotem
tak nad tobą stojąc
czując w głębi serca
wielkie rozżalenie
tobie się udało
kupić całą moją
uwagę więc widzę
że jesteś facetem
trochę w moim typie
choć lekko nie w formie
w razie czego w rulon
zwinęłam gazetę
chociaż nie dowierzam
że się nią obronię
wstałeś otrzepałeś
swoją garderobę
poprawiłeś krawat
zapiąłeś mankiety
kolejny niewypał
kurcze ja nie mogę
akcja się rozkręca
ja do toalety
muszę ale stoję
czekam ściskam rulon
kłykcie mi zbielały
skupić się nie mogę
ty spojrzałeś na mnie
dziwnie nic nie mówiąc
i już cię nie było
kurka dałeś nogę
bardzo zniesmaczona
tyle czasu tracąc
dla dziwnego kogoś
wenę odepchnęłam
panny księżycowe
pewnie gdzieś tam płaczą
miałam w głowie księżyc
na czym to stanęłam
Komentarze (33)
Fajne z humorem..pozdrawiam
Fajnie i na wesoło. Dobrze tak z rana coś wesołego
poczytać. Pozdrawiam.
Tym razem - dziękuję za wywołanie uśmiechu, nie zawsze
to mi się udaje.