Kształt twej miłości
Spójrz, oto moje ciało-
kształt twej namiętnej miłości.
Chcesz mnie dotknąć,
lecz wiesz, że we mnie nie ma litości.
Spoglądasz na nie i wiem, że pragniesz.
Dotykać, całować i pieścić.
Podmuchem wiatru
śpiewasz moje ulubione pieśni.
Tak by zachęcić.
Ale nie będzie tak łatwo mój Książę z
bajki.
Nie zmienią też zdania twe drogie
podarki.
Nie jestem dziewczynką do kupienia.
Co to? Nagle twa chęć się zmienia?
Twój dotyk jest jak trucizna,
gorzka i słodka zarazem.
Teraz pragniesz być ze mną,
ale to przy niej obudzisz się nad ranem.
Wierzyłam w twoją miłość,
w twoje prawdziwe istnienie.
I co z tego mam?
Bolesne wspomnienie.
Nie śpię do piątej nad ranem wylewając
łzy.
Cokolwiek robię, co widzę...
to zawsze jesteś Ty.
I pragnę wyrzucić cię z duszy, myśli i
serca.
Zniknęły marzenia,
że zaprowadzimy siebie do ślubnego
kobierca.
Zniknęło wszystko co było nami.
Pozostaliśmy bez siebie, tacy sami.
Ja tu, ty tam.
Ty z nią, a ja z ciszą sam na sam.
Spójrz, oto moje ciało-
kształt twej namiętnej miłości.
Tak to już jest kochanie,
gdy zabraknie zaufania wzajemności.
Komentarze (2)
Nieprawdopodobnie prawdziwy przekaz bólu, straty
zaufania , miłości. Cudne porównania, moje ciało ,
kształt twej namiętnej miłości. Bardzo piękne obrazy
malujesz słowem. Piszesz lekko i dobrze się czyta
przezywając z Tobą.
Zrobiłaś coś niezwykle trudnego, nadałaś w swoim
wierszu realne kształty miłości.. bardzo mi się to
spodobało :)