Kto tak wie, że mnie źle cz. VI...
Kiedyś ktoś powiedział, że "aby być nienormalnym trzeba mieć niepoukładane w głowie. Przedstawiam Wam jeden z wielu takich przypadków występujących w stanach umiarkowanych pośrednich. No i tak se myśle, że trzeba z tym skończyć. Z przyjemnością oznajmiam:
"Kto tak wie, że mnie źle" cz.VI -
ostatnia
... na krętej drodze, przy której stawałem
na początku sytuacji
Miewałem czasem myśli niezbyt ciekawe danej
rzeczy
... nad brzegiem lini autowej skrywałem
swój talent
Nadużywałem szybkości jak i mej nóg
zręczności
... przy każdej groźnej walce w rozmowie
ciał i dusz
Mówiłem do siebie: "Marcin może głową
rusz?"
... szukałem w biednych i brudnych czystej
wody źródlanej
Po co jednak tracić ziarna w polu
pszenicy?
... Pomyślisz, że to co jest, jest prawdą
oczywistą
Jednak Pan Bóg przygotował drogę swoją w
ukryciu
... dobrym człowiekiem kazał być i się z
grzechu "myć"
Poprostu CZŁOWIEKIEM być
... kim jestem na ścieżce w obliczu nędzy i
rozpaczy
Coś mi się zdaje, że On mi to wytłumaczy
... a cisza wygasza próżność
Jak mydłem się myję oliwkowym
... koniec, to dziwna nauka tej oświaty
Lepiej walcz i podziwiaj część mojej
"szaty"
Wzbudził lęk
Rozproszył węch
Skrócił kres
Kupił dres
Jabłko zjadł
Prędko spadł
Chodził tłem
Przerywał tchem
Ależ czysty wątek słów na rzece
Moja mam placka dziś upiecze
Biała flaga zawieszona...
... nadszedł czas jaki nastał wczesną
porą
Pora jednak chwilę tę przeczekać
... spotkałem Fokę mych marzeń
Cóż za radość z tych wrażeń?
... ku lini pola karnego zbliżałem się z
prędkością
czy strzelę bramkę, czy też w słupek lub
poprzeczkę trafię ...?
Zakochałem się w ciszy ...
... i co by to było gdyby Was nie było? Albo ....... ?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.