Kto ty jesteś? (fragment) cz.2
Drugi fragment z mojej nowej książki "Wileńszczyzna w miniony czas". Wczoraj ujrzała światło dzienne :) Kto nie lubi prozy ani dłużyzn, niech nie czyta, kto ma w sobie tyle woli i wytrwałośc
(...)
Feliks zaciągnął się papierosem ostatni
raz, zgasił go o kłonicę wozu i dokończył
krótką opowieść:
– Teraz wiecie, tak na wszelki słuczaj.
Tylko gąb nie otwierajcie po próżnicy. –
Trącił syna ręką. – No, zatnij konia,
Staszek. Późno już.
– Późno, boś, ojciec, musiałeś zatrzymywać.
Nie mogłeś w domu powiedzieć?
– Tu powiedziałem. Dość będzie baby w domu
hamować, jak im powiemy, co my już nie
Polacy. Tfu! – Splunął siarczyście. –
Polski za cara nie było, ale my, Polacy,
byli. Teraz, za Stalina, Polska za miedzą
jest, a nas bez pytania na Białorusinów
przerobili, jak jakieś bezrozumy.
Stach chciał jeszcze coś powiedzieć, ale
tylko machnął ręką i popędził konia. Miał
dość na dziś zdarzeń i niespodzianek. I to
jakich niespodzianek. Czasem jedna taka w
całym życiu się zdarzy, albo i nie, a tu
trzy naraz. Naród bez pytania zmienili im
na inny, do ojczyzny nie puszczą i jeszcze
po tylu latach dowiaduje się, że własny
ojciec dwa nazwiska nosi. Głowa mała, a
jeszcze kobieta na ostatnich nogach,
niedługo drugi raz rodzić będzie. O Janku
też żadnych wieści od dwóch lat; wszystkie
listy, które wysłał do Polski po wojnie,
wracają, że adresat nieznany. „Brat, co z
tobą?”
Daleko do domu nie mieli, kilka kilometrów
w godzinę przejechali. Weszli do chaty,
gdzie przy stole siedziały Ancia i córka
Ania, żona Masalskiego.
– Wreszcie jesteście. – Ancia podniosła
się. – Zaraz zrobię wam coś do jedzenia.
Prawie wieczór.
– Poczekaj, matka. – Feliks ciężko
przysiadł na krześle. – Lepiej podaj
flaszkę. Na frasunek się przyda.
– O matko, a co się stało? – Żona od razu
klapnęła z powrotem i zasłoniła w
przestrachu dłonią usta. – Papierów na
wyjazd od razu nie dali? Czy płacić
trzeba?
– Daj flaszkę. – Odczekał, aż Ancia wstała,
wyciągnęła z kredensu butelkę, stakaniki i
postawiła je na stole. Rozlał wódkę i nie
czekając na innych, wychylił jednym
haustem. Staszek i Masalski też wypili,
kobiety upiły do połowy. Syn i zięć nie
odezwali się od wejścia do domu ani słowem;
powiedzieć takie coś pozostałym domownikom,
to jest rola gospodarza.
– No, mów wreszcie! – Ancia energicznie
potarmosiła rękaw kurtki męża.
– Ot, baby… – Feliks spojrzał żonie i córce
prosto w oczy. Nie przeciągał ich
niepewności i dokończył na jednym tchu: –
My już nie Polacy, wszystkich nas Ruskie na
Białorusinów przerobili.
– Co ty, ojciec?! – Anna aż krzyknęła,
zawtórowała jej matka. – Ileście po drodze
wypili?!
– Prawda to, matka – wtrącił się dopiero
teraz Stach. – Wszystkich nas zmienili na
Białorusinów. Urzędowo my już nie
Polacy.
– A co z wyjazdem do Polski?!
– Nie pozwolą nam wrócić do Polski. Sybirem
nas postraszyli. Przecież my w ich bumagach
już Białorusini. – Stach parsknął
zgryźliwie. – Grażdani Sawietskowo Sajuza.
Nasze papiery, że my Polacy, już
nieważne.
– O Matko Przenajświętsza! – Ancia nie
zdzierżyła dłużej, zaniosła się płaczem. –
To my już nie Polacy? O Matko
Ostrobramska!
Cóż nam teraz czynić?
– Co czynić? Nie rycz. Żyć nam dalej trzeba
– mruknął Feliks i głęboko westchnął.
Powtórzył: – Żyć trza.
– A Janek? – Obtarła zapaską oczy. – Dwa
lata już cisza. Mieliśmy do Polski jechać,
odnalazłby nas.
– Janek… Lepiej, że nie wrócił tu po
wojnie. Przecież NKWD węszyło. – Feliks
podniósł się, usiadł obok żony i przytulił.
– Ancia,
wierzę, że jeszcze syna ujrzysz. –
Pogłaskał ją po ramieniu i ucałował
delikatnie w poorane zmarszczkami czoło. –
Wierzę.
PS. Dla zniecierpliwionych - uspokajam, więcej już nie będzie fragmentów z tej książki ;)
Komentarze (43)
PS.2. Wczoraj wstawiłem niedziałający link do recenzji
książki w Radio Nadzieja. Dzisiaj wstawiam prawidłowy:
https://www.youtube.com/watch?v=0TkdTPwkQSw
PS.Ukazała się (oprócz zwykłych, pisanych) recenzja
mojej książki w Radio Nadzieja. Kto ma chęć i kilka
minut czasu, może odsłuchać. Kto nie ma ani jednego,
ani drugiego (a muszą wystąpić dwie jednocześnie),
może kliknąć na link, pobrać i odsłuchać ;) :
http://zalacznik.wp.pl/0/d688/wilenszczyzna.wav?tsn=15
19127404345&zalf=Nowe&wid=120624&p=2&o2=4764504&t=AUDI
O&ct=QkFTRTY0&s=1
Fajnie, że się spodobała, Turkusowa :)
Świetna proza.
Gratuluję :))
Sławomirze, możesz się domyślić z powyższego fragmentu
(i poprzedniego), jak było na Wileńszczyźnie zaraz po
wojnie. Długo by opowiadać, ale krótko - kto z Polaków
znalazł się w Ówczesnej Litewskiej SRR, mógł
repatriować się do Polski jeszcze w 1947 roku
(podobnie z ukraińskiej części przedwojennej Polski).
Kto mieszkał w części, którą Stalin wepchnął do
Białoruskiej SRR, w 1947 roku już nie został
wypuszczony.
Pozdrawiam :)
PS. O losach Niemców nadwołżańskich, wywiezionych na
Syberię i do Kazachstanu latem 1942, wspominam w innej
mojej książce "Syberia, inny świat".
Książka bardzo ciekawa. Takich dzieł podczas komuny
nie można było do ręki dostać. Mojego dziadka
wywieziono z Tarnopola do Kasachstanu, a babcia z
dziećmi najpierw czekała na jego powrót, ale w końcu z
obawy, że później nie wypuszczą przyjechała na ziemie
odzyskane.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Trudne, ciężkie, ale wol e prawdziwe historie niż
wymyślane.
Pozdrawiam, Pluszu
nasza historia
a na jej tle ludzkie życie...
+ Pozdrawiam i gratuluję Autorze
Dziękuję, Amorze.
Niestety, więcej niezbyt mogę, są ograniczenia.
Pozdrawiam :)
ŚWIETNA, jak widać bardzo życiowa powieść, chętnie
przeczytałbym więcej, dalsze fragmenty, pozdrawiam :)
Nawzajem, Aanko :)
Olu, nie wątpię :))) Dla Twojej wiadomości -to tylko
fragment ;)
Pozdraiwam.
Dłuższe czytałam
Pozdrawiam
przeczytałam - pięknie opisane dramatyczne losy
rodaków - serdecznie pozdrawiam :)
Karl, w jakim sensie "nazwisko wpisali"? Zruszczone?
Bukwami?
w moim dowodzie to nawet nazwisko wpisali
Pozdrawiam serdecznie