Ku pamięci...
strażak
Zwały śniegu i tony stali,
pod spodem setki ludzi,
wszystko na głowę im się wali
i grozę wokół budzi.
Ułamki sekund chwila ciszy
i słychać wielki krzyk,
szok, przerażenie, uczucie bólu
i w oczach płyną łzy.
Po chwili dzwonią już telefony,
zewsząd słychać sygnały,
wozy bojowe i ambulanse
do akcji wszystkie ruszały.
Ruszyli razem,
kto mógł w czymś pomóc,
nie ważne teraz nawet,
w pacy był, czy w domu.
Jedzie policja i żandarmeria,
jadą także górnicy,
jedzie wojsko, media
i z psami ratownicy.
Tu się nie liczy kto i skąd,
wszyscy są potrzebni,
liczy się każda para rąk,
czekają ludzie biedni.
Stoją hali cztery ściany,
z daleka nie widać zniszczeń,
lecz w środku się wyłania
obraz straszniejszy od zgliszczy.
Dach na podłodze, na dachu śnieg,
sterczące z niego rury
więc myśli człowiek: czy ja śnię?
Na niebie widać chmury.
Nie pora teraz jednak na sny,
czas ruszać do roboty,
wśród rumowiska krąża psy,
i my brniemy jak koty.
Wskazał dowódca miejsce,
gdzie poszukiwać będziemy,
bierzemy łopaty w ręce
i śnieg odkopujemy.
Nikt nie rozmawia,
nie pyta , nie komentuje,
lecz atmosfera sprawia,
że człowiek się dziewnie czuje.
Śnieg odgarnięty,
więc piły sie odzywają,
tną wystające pręty
i otwór wycinają.
Otwór wycięty, mała szczelina,
wchodzi w nią ratownik
lecz wejść się nie da,coś przeszkadza,
to poskręcany kątownik.
Ciąć,albo nie ciąć? Konstrukcja
tzeszczy,
trzeba ominąć przeszkodę,
wieć odrzucamy śnieg dalej jeszcze,
robimy odwór nowy.
Ratownik w dziurę wchodzi
i słyszy wołanie i płacz,
zmęczenie od razu przechodzi,
nadzieja wraca w nas.
Brniemy przez sterty żelastwa,
by dotrzeć do człowieka,
tempo pracy wciąż wzrasta,
bo tam ktoś na nas czeka.
W końcu jest ręka,
z nadzieją ją ściska kolega,
lecz nie kończy się męka.
Pytamy co mu dolega?
Centymetr po centymetrze,
udaje się wyswobodzić
i w końcu na powierzchnię
spod gruzów tych wychodzi.
Witamy go brawami,
jest czas na chwilę uśmiechu,
lecz przecież pamiętamy,
że dalej trzeba w pośpiechu
kopać, wycinać i nawoływać,
szukac kolejnych ludzi,
na górę wydobywać,
by znowu aplauz wzbudzić..
I tak bez przerwy,
w trudzie wielkim, mozole.,
Na tym pisanie swoje
zakończyć sobie pozwolę...
KU CZCI POLEGŁYCH
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.