Kuchenne cuda
Rzeźnia ? barany i łzy rozpaczy...
baran rzeźnikowi prosto w oczy patrzy.
I łzę z oka wielką wytacza -
drogę cierniową, łzami zaznacza
Wegetarianin to człowiek prawy
nóż chwycił w rękę, zakasał rękawy.
Marchew na żywca, skrobie i kroi,
seler aż zadrżał ? noża się boi
Sałatę posiekał, co rosą łzawiła
wiało od śmietany, bo otwarta była.
Ziemniak w mundurku, dziś kąpiel bierze
czas na toaletę ma: trzy pacierze
Później z mundurka go wyzwolili,
golutkiego ziemniaka wszyscy zobaczyli.
Trochę go tylko sosem polano,
marsz! do lodówki - wychodzisz rano!
Jarosz się zastanawia, nad dziurą w
serze,
do cerowania już grzybek bierze.
Jest bardzo dokładny, chce zacerować,
po co się później ze wstydu chować
Dorsz na patelni już się rumieni,
kompot kolorem malin się mieni.
Makaron w garnku, strasznie pogięty,
do prostowania brak jest zachęty
Kuchnia jak ołtarz, wszystkim służy,
ważenie potraw, jak przerwa w podróży.
Życie w tym kieracie i codziennej
bieganinie,
kucharz jest ''Cool ''niech nam długo żyje
Komentarze (7)
Z treści wiersza emanuuje przeróżny kontrast prac
kuchennych ujętych w ciekawej formie wersow
miło się czyta
p o z d r a w i a m
fajne i apetyczne :-)
Kuchnia z przymrużeniem oka :)..Nie połamałem nóg,
czyli do się czytać :).. M.
To wszystko ma urok świąt.Pozdrawiam
w święta dużo czasu się spędza w kuchni, przyjemny
wiersz, chociaż i kucharz musi czasem odpocząć;)
Oj trzeba się natańcować, by te cudeńka wyczarować.
Wiem coś o tym, bo u mnie Święta tradycyjne i wszystko
musi być domowe. Pozdrawiam świątecznie.
Witaj karl,
szopkę już widziałam bo
właśnie wróciłam z kościoła.
wypiłam kompocik z suszu
przygotowując świąteczny obiad.
Zazdroszczę jaroszom i chwalę ich za to,
że stronią od rzeźni i mięsnych potraw:)
Pozdrawiam świątecznie:))