Kumulacja
a potem nastanie małe zmartwychwstanie
bo jutro będzie kumulacja
zostawimy to miasto nareszcie kochanie
bo jutro będzie kumulacja
rozstąpią się wody przeproszą szefowie
gdy nam się trafi kumulacja
i wreszcie uśmiechną się do nas bogowie
gdy nam się trafi kumulacja
a potem bez rymów bez rytmu bez
sensu
siadam
żałośnie odliczam ponownie
do sześciu
i gasnę
budzik nastawiony
na piątą dwadzieścia
Komentarze (4)
Nadzieja umiera ostatnia ;)
Ja wstaję 6.45 i to za wcześnie dla mnie :)
Pozdrawiam :)
WIERSZ.
Kontrast między pierwszą a drugą częścią uwypukla
ironię.
Brawo!
I tak do emerytury, dalej bez nastawiania budzika...