z kuperkiem ku wiośnie
idę poranną ciszą a
powietrze pachnie mrozem i stęchłym
śniegiem
pod mostem gromadzą się tumany mgły
kaczki odmrażają kuperki na lodzie
wiercę się w środku siebie
odrobinę mi niewygodnie
za duże serce uwiera i kłuje
nie ma już miejsca na wdychane powietrze
zatapiam się w bezdechu jak w lodowatej
wodzie
ustawiam kuperek własnego ja na kawałku
zmarźliny
tak by jak najmniej odczuwać bolesne
zimno
tęsknię do wiosny
Komentarze (1)
Mozna sie udusic z nadmiaru uczuc-Ponuro.
Optymistycznie:Zawsza mozna oczekujac wiosny,znalezc
cieplejszy katek,nawet na lodzie.Bardzo ladny wiersz.