Kuracja
Dopadła mnie chandra ta wstrętna
gadzina,
mus wygnać robala za pomocą wina.
Nie moja to wina, że wina dziś nie mam.
Jest jednak gorzałka więc paskudę
przegnam.
Niechaj mi po trzewiach zołza się nie
plącze,
wnet profilaktycznie zaraz ją wykończę.
Potrzebny towarzysz do takiej kuracji,
toteż stawiam lustro - dwóch jest do
libacji.
Siedzimy tak razem popijając zdrowo,
gonimy cholerę - gorzej już z wątrobą.
Na później zostawiam o ten organ troski,
w spokoju spożyję napój z ogniem –
boski.
Gorycz melancholii topić trzeba szybko
i żałosny smętek zagryźć smaczną rybką.
Po cóż ma się we mnie pałętać bez celu,
a na zgagę rano będzie zupa z chmielu.
Argo.
Komentarze (9)
Pewne samopoczucia powinna dac się zatapiać
natychmiast :) Pozdrawiam serdecznie +++
Dzięki za Wasze słowa moi mili. :)
I dobre pisanie leci jak z rękawa! :)
Fakt, ta zaraza daje popalić. :)
Fajnie napisane.
Pozdrawiam :)
Doskonały,jędrny tekst.Świetnie napisany.
Witaj
"Na frasunek, dobry trunek," a gdy chandra wielka, to
cała butelka.
Pozdrawiam.
teaz wiem skąd te przednie wiersze.
W tym przewrotnym duchu i ja napisałem "Homo
alcoholicus". Pozdrawiam
Takie są skutki picia wódki, że rano na piwku na pewno
się nie skończy. Udanego dnia z pogodą ducha:)