Kwiat..?
Ci... nadchodzi spokój..
powoli więdnie zielony liść,
opada na ziemię niezroszoną deszczem.
Chwilami chwyta marny ochłap mgły,
Spragnionym wzrokiem patrzy w jeden
punkt..
Pewnie nadzieję ma jeszcze.
Głupi...
By wykiełkować w takim miejscu
gdzie jest deptany i niechciany
W marnym pęknięciu chodnika,
gdzie co dzień przechodzi ludzi tłum.
On na kształt nędznego patyka..
co kiedyś różą sie zwał...
A ja tak kocham kwiaty...róże :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.