W labiryncie...
Z rajskiego ogrodu do bram piekieł brutalną siłą nagle wyrzucony, ze skrzydeł obdarty, w samotność wrzucony. W labiryncie myśli wszelakiej zatopiony, gdzie błękit nieba znika w otchłani, zieleń łąk czarnymi dziurami pokryta, a kolor tęczy w tych dziurach zanika. Szukam pozytywnej myśli, punktu zaczepienia, lecz to jest trudne to tylko marzenia. Brak Twego ciepła mi bardzo doskwiera, a do walki siły już bliskie są zera. Szukam wyjścia, jakiejś ucieczki, lecz krajobraz przede mną jest niezbyt bezpieczny. Gdzie promień słońca? Gdzie ta nadzieja? Twe słowo do mnie już prawie nie dociera...
2009-02-25
Komentarze (2)
Samotość zawsze na towarzyszy w życiu. Ładny wiersz.
Bardzo piękny i poruszający wiersz... Oczywiście
plusik dla Ciebie :)