W łaknieniu snu
cisza się wkradła w nocy spokój
strącając płatki z wiosennych żonkili
księżyc przez firankę obserwuje pokój
podkradając gwiazdą radość sennej chwili
wiatr jakoś ospale snuje się po dworze
na pąkach drzewa szuka ukojenia
ja w bezsenności dzisiaj wersy tworzę
schludnie segregując ospałe marzenia
nad ciężką głową mój anioł uspiony
odnajduje spokój w domu morfeusza
gdzie wśród bezkresu myśli zrodzonych
zasypia życiem umęczona dusza...
Komentarze (9)
Z przyjemnością przeczytałam ,ładny.Serdecznie
pozdrawiam.
Ciekawie zobrazowany :)
Najbardziej podoba mi się ostatnia strofa:)
Bezsennoość uklada czasem piękne strofy, jak u
Ciebie.Miłej niedzieli.Pozdrawiam.
Ladnie.
Ładny wiersz. Klimatyczny.
Sen gdy nie chce przyjść
gdy udręczona dusza
Nie ma gdzie wyjść
Schronię się w ramiona Morfeusza
pozdrawiam serdecznie
Bardzo ładnie o bezsenności która też mnie nieraz
dopada.Miło się czyta. Pozdrawiam morfeuszu
gdzie wśród bezkresu myśli zrodzonych
zasypia życiem umęczona dusza...
-ładnie to ująłeś, ale sny to czasami i nasze radosne
przeżycia z dnia