Las
Dla mojego znajomego, który przeżył zgubienie się w lesie i wrócił bezpiecznie do domu.
Ciemny nocny las.
Mroczny.
Ona biegnąca w podartej balowej
sukience...
Łzy lecą strumieniami, a drzewa jakby się
ich obawiając,
Zakrywają twarze gałęziami...
Nikt jej już nie znajdzie
Nikt jej nie pomoże
Drzewa w około wrogie
Ludzi nie ma
Nikogo.
Grobowa cisza,
Tylko niekiedy słychać wycie wygłodniałego
wilka.
Nikt jej nie ocali.
Ludzie to materialiści.
Po co mają iść
Skoro mogą wszystko stracić,
Mogą umrzeć.
A On...
„Był z Tamtą...”
„Zaprosił Mnie i Ją.”
„Chciał Mnie zranić.”
„Podły szmatławiec!”
„Ja go dopadnę!”
„Ja go zniszczę!”
-Ludzie są okrutni.
-Nie są...
To odgłosy lasu, odpowiadają na jej
zadawane w desperacji pytania.
Chowa twarz w dłoniach.
Klęka pod pniem wysokiego, starego dębu.
Jego rozłożyste gałęzie zasłaniają nocne
niebo,
Na które tak lubiła z Nim patrzeć.
Umarła.
Ze smutku.
Zwątpienia.
Zmęczenia.
Nikt nie wie, że kiedyś istniała.
Nikt nie wie.
Pochowały ją drzewa. W swoich konarach.
Na pniu ktoś wyrył napis:
„Ta najpiękniejsza...”
"Śmierć nieukoi naszych żalów. Ona wzmocni żale innych osób. " - Albert Einstain
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.