Lato
Zimno, śnieg ciało nakrywa w powolnym
biegu,
Ślad po mnie zakreśla sznur krwi skrzepłej
na śniegu.
Strzelali w serce, chybili, lecz rana
ciąży,
Noga kulą wypruta ciałem w drgawkach
rządzi,
Przeszywa je, szarpie jak woda z solą
pali,
Ach, nic to, przecie już gorsze rany
bywały.
Jak wówczas w Warszawie, gdym bronił
barykady,
W kanałach siedzieli, gdy granat w nas
wypalił.
Pięciu zarazem rozerwał – niemal na
poły,
Zaś ja z raną brzucha trafiłem do
niewoli.
Przybyli tam po mnie na gruzy i ruiny,
Przyszli gdyśmy padli i lauru się
wyzbyli.
Krew naszą wybijała pod stopami Ziemia,
Mogiła miasta serc żywym ogniem płonęła.
Zewsząd krzyże tu słano poetom –
żołnierzom,
Gdzie są dzieci światła, co w wolność swą
wierzą?
Kwiat ludu, siew wiary w nieznane lat
przypadki,
Któż to wiedział i polskie rozwiązał
zagadki?
Tam w kraju służalczo panują sekretarze,
Czy Naród dał prawo, czy on sprzedał im
władzę?
Przeto myśmy odwieczni synowie Maryi,
Nie nasz ten upadek, nam usta łzą
zaszyli.
Lecz przyjdzie czas jeszcze nam rośnie
pokolenie,
Zwycięży prawda, w wolności nasze
korzenie.
Tymczasem –
Zamarzam,
Już krew mi w żyłach gaśnie,
Pomodlić się muszę, nim serce całkiem
zaśnie.
Zdrowaś Mario, łaski pełna – daj
odkupienie,
Bym duszą choć uleciał w mą ojczystą
Ziemię,
Nie dojdę – tu umrę – ni grobu
mieć nie będę,
Myślom chce być w kraju, w zakątku, który
wielbię.
Daj Bóg a zgon spokojnie przyjmę na tym
śniegu,
Ach, widzę zbóż morze, szumiące w wichru
biegu
I jakoś lżej na sercu, powoli duch
odchodzi,
Tu ginie człek stary, tam nowy się
rodzi.
Wśród pól do domu wracam, całuje to
kwiecie,
Choć wolność zabraliście, tych chwil nie
skradniecie.
Uchodzę w wicher, wiatr, wiatr…
Wiatr ku Polsce niesie.
Fragment ustępu do dramatu W KRĘGU CIENI
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.