*Latoroślą marzeń...*
Latoroślą marzeń
podaję urok szatana
na jedwabnej tacy myśli,
a kwiaty zła rodzą się
nasycone purpurą krwi.
Niewiarygodna moc
wstępuje i rośnie!
Siłą odbita, szaleństwem
w roziskrzonym wzroku.
I nie błękitu nieba uczucia wyglądają.
To cielesność pragnie
żaru piekła końcem języka dotknąć.
To ja - zawieszona w próżni
wzlatuję nad ziemię
na skrzydłach żądzy.
To nie miłości szukam,
lecz jej cienia odbitego
w piaskach pustyni,
w wodach oceanu.
To nie ja... wrócę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.