Lawina
Myślicie, że będę z bezsilności płakał,
To się już mylicie, w dostojeństwa
chwale.
Kiedyś kat wichrzyciel prawdę tę
wykrakał,
A mógł czynić swoje powinności dalej.
Mógł wieszać sądzonych za przeróżne
winy,
Nawet, jeśli władza nie znała wyroków.
I zaznał wcale od najbliższych drwiny,
Nikt też odwracał od padalca wzroku.
Myślicie, że będę krzyczał oszalały,
To już mylicie, wy nie znacie końca.
Jesteście w narodzie tym kamyczkiem
małym,
Wystawionym czasem ku promieniom słońca.
Gdy przyjdzie lawina ten kamień
zabierze,
Pochłonie jak wszystko przedtem, oraz
potem.
I na nic się zdadzą słowa , że ja
wierzę,
Równo nas zasypią, pod cmentarnym
płotem…
Komentarze (1)
Ciekawa myśl, pozdrawiam.