Lekcja historii
Profesor znowu swą zbroję zakłada
Wyciąga mapę,po czym ją rozkłada
I w zbroi rycerza ze swą dumną miną
Pyta czy pamiętamy bitwę nad rzeką
Dźwiną.
My cicho siedzimy,bo się boimy,
Że źle odpowiemy lub źle skojarzymy.
Ja szybko wzrok w książkę wlepiłam,
A uśmiech na twarzy w powagę zmieniłam.
W jednej chwili cała ze strachu
skamieniałam,
Bo się na historię nauczyć zapomniałam.
A profesor jakby wyczuł to, że nic nie
umiem
I że historii ni w ząb nie rozumiem...
Wywołał mnie do tablicy,pod mapą
postawił
I sam na sam z problemem zostawił.
Ja w panice pomocy u znajomych szukałam,
Co kilka sekund "oczko" do kogoś
puszczałam.
Lecz to mi nie pomogło,a wręcz
zaszkodziło,
Bo "oczko" do profesora przypadkiem
trafiło.
Lecz nie znalazło u niego zrozumienia
I wywołało grymas szczerego zdziwienia.
Ja wnet się zrobiłam jak cegła czerwona,
Uwagą profesora mocno ugodzona.
Powiedział, że jestem osłem na wiedzę
odpornym,
Którą on w trudzie mozolnym
Wpoić nam się stara przez minut
czterdzieści
Przedstawiając swe wiadomości i najnowsze
wieści.
Później mi dwóję z łaski postawił
I do ławki z dumą szybko mnie odprawił...
Pozdrawiam Wszystkich którzy mają problemy z historią... Trzymajcie się:))))
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.